muzyka

piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział 22 "Komplikacje"

   Po raz kolejny uderzyłam o stół próbując uwolnić się od niego, jednak moją dłoń wciąż była przyczepiona do blatu poprzez dziwny, klejący miąższ, który wyleciał z dyń. Trzeba przyznać pomysł był naprawdę niezły. Zaczarowanie dyń, aby wyglądały jak wycięte na Noc Duchów, a w rzeczywistości były warzywnymi bombami klejącymi się do ciała to nie zła sztuka. Jednak taki rodzaj sztuki nie odpowiadał mi, gdy był testowany na mnie.
- Daj spokój, Lily. Nie uda ci się. Trzeba dowiedzieć się jakie to zaklęcie nim przewrócisz stół i zrobisz sobie krzywdę. - Odezwała się Ali.
Moja przyjaciółka jak zawsze siedziała obok mnie, jednak jej się poszczęściło. Jedyne co ucierpiało to jej czerwony sweter. Ja byłam w o wiele gorszym stanie. Całe moje włosy, szatę i spodnie pokrywało to kleiste coś, ale najgorsze było to, że miąższ przyczepił moją dłoń do stołu i nie chciał puścić. Byłam uwięziona.
- Spróbuj oblać to woda, może puści. - Stwierdził Andrew siedzący na przeciwko mnie. Nawet umorusany dynia wyglądał bosko.
Chłopak chwycił puchar z wodą pitną i szczodrze oblał moja rękę. Poczekałam chwile, aż płyn wsiąknie i szarpnęłam. Stół zatrząsł się, a moja dłoń wciąż była do niego przyklejona.
- Dobra, mam dość. - powiedziałam wściekła - Gdzie jest jakiś nauczyciel?!
Razem z moimi przyjaciółmi rozejrzałam się dookoła. Opiekunowie domów byli zajęci uspokajaniem pierwszaków, a pozostali nauczyciele próbowali ściągnąć z siebie wnętrzności dyni. W najgorszej sytuacji był Hagrid, któremu pestki przykleiły się do brody i włosów. Zrozumiałam, że nikt mi nie pomoże, każdy był za bardzo zajęty sobą.
- Może w czymś pomóc, Potter? - usłyszałam melodyjny głos za mną.
Chciałam, żeby Scorpius poszedł sobie, ale z drugiej strony naprawdę pragnęłam uwolnić się od stołu, a Scor jako jeden z niewielu nie miał już na sobie dyni. Przełknęłam ciężko ślinę i powiedziałam coś, czego będę później żałować.
- W sumie to nie obraziłabym się, gdybyś pomógł  mi się odkleić.
Scorpius zrobił zaskoczoną minę, jednak szybko otrząsnął się i jego nonszalancki uśmiech wrócił na swoje miejsce.
- Finite Incantatem.
Chłopak machnął różdżką i wszystko co pomarańczowe, nie licząc moich włosów, spadło ze mnie. Byłam wolna. Z radości miałam ochotę uściskać Scorpiusa, jednak w ostatniej chwili się powstrzymałam. Scorpius od pierwszej klasy był moim wrogiem, jednak ostatnio między nami coś się zmieniło. Przełamaliśmy barierę nienawiści, a nasze stosunki ociepliły się. Mimo to postanowiłam nie rzucać się na niego jak szalona.
- Nie podziękujesz? - Spytał i uniósł pytająco brew.
- Muszę się zastanowić - odparłam.
Nie to, że byłam niewdzięczna, po prostu postanowiłam nie dawać mu satysfakcji.
- Cóż w takim razie czekam na odpowiedź. Możesz mi ją podać za dwie godziny koło jeziora.
Chłopak odwrócił się i odszedł w stronę Astrid, która przyglądała się całemu zdarzeniu z rozdziawionymi ustami. Z resztą nie tylko ona. Andrew i Alice również mieli zdziwione miny. Speszona wlepiłam wzrok w stół. Czy on właśnie zaproponował mi spotkanie? Pomyślałam głupio. Dobrze wiedziałam, że to zrobił. Chciał się ze mną spotkać za dwie godziny, dokładnie wtedy kiedy zacznie się cisza nocna. Mógł to usłyszeć nauczyciel i dać nam karę, jednak on zaryzykował i powiedział to przy wszystkich. A to znaczy, że musiał mieć powód.
********
Wszystko wokół mnie spowijał mrok. Gwiazdy nie świeciły zbyt jasno, przez co jezioro wydawało się być szarą plamą, która stykała się z jeszcze ciemniejszą trawą. Od czasu spotkania z Kałamarnicą starałam się omijać to miejsce, jednak dziś, paradoksalnie czekałam na osobę, z którą o mało nie zginęłam w tej właśnie wodzie.
  Ledwo widzą linię pomiędzy brzegiem, a jeziorem zbliżyłam się do wody  i usiadłam na wilgotnej ziemi. O też porze roku zaczynało robić się coraz chłodniej, a ja niewiele myśląc, przyszłam tutaj w cienkim, czarnym swetrze i leginsach, a  na stopy założyłam jedynie zniszczone trampki. Był to kolejny przykład tego jaka jestem nieodpowiedzialna. Kolejnym był fakt, że nie użyłam zaklęcia Lumos, aby przypadkiem kotka Filcha mnie nie zauważyła. Bez światła nie byłam w stanie dostrzec  zagrożenia, które w każdej chwili mogło wyjść z jeziora.
Nerwowo zaczęłam skubać rękawy swetra, czas mijał, a Scora nigdzie nie było widać. Może jednak sobie tylko głupio żartował? Czując się jak dziecko, któremu przed chwilą powiedziano, że Mikołaj nie istnieje, wstałam i otrzepałam się. Poganiana przez chłód szłam w stronę zamku, w gardle miałam wielką gulę. Nie powinnam czuć się smutna, przecież mi na nim nie zależy, a jednak moje oczy zrobiły się wilgotne. To pewnie od mrozu, wmawiałam sobie. Spuściłam wzrok i prawie pobiegłam do wejścia, gdy coś z impetem uderzyło we mnie. Przewróciłam się razem z napastnikiem na ziemię i walnęłam głową o glebę z taką siłą, że świat zaczął mi migać przed oczami.
- Wszystko w porządku, Lily? - Scorpius wpatrywał się we mnie z zaniepokojeniem. - Przepraszam, nie zauważyłem cię.
Twarz chłopaka znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od mojej, czułam jego oddech na  policzku. Jego szare oczy patrzyły wprost na mnie, wywołując szybsze bicie serca w mojej piersi. Miałam wrażenie, że motylki w moim brzuchu znalazły broń palną i strzelają teraz na wszystkie strony. Niewiele myśląc zmniejszyłam odległość między naszymi twarzami. Nasze nosy i czoła zetknęły się naruszając moją przestrzeń osobistą.
 Chłopak szepnął mi do ucha moje imię, a ja przymknęłam oczy rozkoszując się dźwiękiem jego głosu. Sama nieświadomie wydałam z siebie coś w rodzaju mruknięcia i położyłam rękę na jego szyi. Pod wpływem dziwnego impulsu, zetknęłam ze sobą nasze wargi.
  W życiu całowałam się tylko raz, było to pod koniec trzeciej klasy. Gryffoni z piątek klasy skończyli właśnie pisać SUMY i zarządzili zorganizowanie gry w butelkę. Wspólny pokój przepełnił się osobami chętnymi do gry, ja również znalazłam się w tym gronie. Kiedy mój starszy brat zakręcił butelką wypadło na mnie. Bez wahania powiedziałam, że chcę wyzwanie. James odpowiedział, że muszę pocałować Daniela Roseberrga, chłopak był ode mnie rok starszy i miał duży problem z trądzikiem. Miałam ochotę zwymiotować, kiedy jego usta zetknęły się z moimi. To była najokropniejsza chwila w moim życiu. Daniel ślinił się i prawie mnie ugryzł. Nie odzywałam się potem do Jamesa przez miesiąc.
  Pocałunek ze Scorpiusem był zupełnie inny. Sprawił, że moje ciało drżało, chciało więcej. Chłopak jakby wyczuł moje pragnienie i pogłębił pocałunek. Stał się on bardziej namiętny. Czułam się jak w jakimś śnie, z którego nie chciałam się obudzić. Moje serce łomotało jak szalone, płuca nie były wstanie wziąć oddechu, temperatura mojego ciała wzrosła, zupełnie ignorując chłód nagiej ziemi pode mną. W końcu z wyraźnym trudem Scorpius odsunął się ode mnie. Na jego twarz widać było rumieniec, który wyraźnie kontrastował z jego jasną cerą. Sama pewnie nie wyglądałam lepiej.
Scorpius podniósł się i cały czar jakby prysł. Podał mi rękę i pomógł wstać. Scor patrzył się na mnie czekając na kolejny krok. Dopiero teraz dotarło do mnie co przed chwilą się stało. Odwróciłam wzrok i pobiegłam do zamku ignorując nawoływania Ślizgona.
**********************
Mam nadzieje, że rozdział wam się spodobał ;) Trochę się z nim namęczyłam ze względu na scenę pocałunku. Mam z tym straszny problem, bo jak twierdzi moja koleżanka, jestem bezuczuciową feministką. Mimo to mam nadzieje, że wam się podobało :)
Tak w ogóle to w końcu usnęłam weryfikację obrazkową w komentarzach i umożliwiłam dodawanie opinii anonimowo :)
A i zmieniły się zdjęcia i opisy bohaterów  - są dostępne na stronie Bohaterzy :) 

5 komentarzy:

  1. Fajny rozdział!!! :D Pisz dalej. :3
    (tak, tak, dotarłam i tutaj ;))
    Czekam na kolejny. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Już myślałam, ze się nie doczekam kolejnego rozdziału....a tu wchodzę na bloga i JEST :D Czekam na więcej. Wiele, wiele weny życzę!!

    OdpowiedzUsuń
  3. I to się nazywa porządny rozdział! Do tej sceny brakowało tylko nagłego pojawienia się Astrid :D Tak jak i inni życzę ci duuużo weny oraz czekam na więcej :)

    http://zapachstron.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń