muzyka

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 23

Nie spałam całą noc. Nie mogłam przestać myśleć o Scopriusie. O jego ciepłych dłoniach, miękkich ustach, błyszczących w świetle księżyca oczach. Czułam się źle z tym, że go pocałowałam. Nie żeby on się opierał, ale to ja zainicjowałam pocałunek. Nie dość, że nie powinnam tego robić bo jest on z Astrid, to jeszcze uciekłam jak jakaś idiotka z amerykańskiego filmu. Kompletnie spanikowałam.
Bałam się kolejnego spotkania ze Scorem, wiec poszłam do skrzydła szpitalnego i udałam chorobę. Pani Pomfrey nie da się oszukać, zbyt długo pracuje w tym zawodzie, ale po tym jak opowiedziałam jej całą historię zgodziła się żebym została jeden dzień w łóżku. Nie rozumiem czemu jest uważana za wredną. Okej, jest surowa, ale tak naprawdę jest kochająca i miłą kobietą, w dodatku wyrozumiałą.
Sięgnęłam po butelkę wody ze stolika i zaczęłam rozkoszować się ciszą panującą w pomieszczeniu. Oprócz mnie w sali był tylko jeden chłopak, który spał. Teraz miałam szansę wypchnąć z umysłu Scora i spokojnie odpocząć.
  ****
- Lily. - Ze snu wybudził mnie szept mojego brata.
Albus pochylił się nad moją twarzą i delikatnie potrząsnął za ramię.
Chłopak miał na sobie szatę Slytheirnu, a w drugiej ręce trzymał podręcznik. Domyśliłam się, że powinien być teraz na lekcji. Na szczęście nauczycielka eliksirów, pani Mostoll, była osobą wyrozumiałą i raczej nie wkurzającą się o byle co.
- Coś się stało? - spytałam ziewając.
- Usłyszałem, że jesteś w skrzydle szpitalnym i postanowiłem sprawdzić czy wszystko w porządku.
- Pani Pomfrey cie wpuściła?
- Nie, wyszła na chwile. Liv stoi za drzwiami i ma zapukać jak Pomfrey będzie wracać.
- Powinieneś wracać na lekcje. Nic mi nie jest. - Odparłam dopiero po kilku minutach ciszy.
Nie chciałam okłamywać Albusa, a jednocześnie nie mogłam mu się wyżalić. Nikomu nie mogłam, zostałam sama ze swoim problemem.
- To czemu tutaj jesteś?
- Potrzebowałam chwilę odpocząć.
- Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko.
- Tym razem nie. - Odparłam i odwróciłam głowę.
Wiedziałam, że te słowa zraniły go. Al był chyba jedyną osobą w rodzinie, której powierzałam wszystkie swoje sekrety.
- Jak zmienisz zdanie to daj znać.
Nie odpowiedziałam, usłyszałam jedynie dźwięk zamykających się drzwi. Czemu ja zawsze muszę wszystko psuć?
*******
Następnego dnia wcale nie było lepiej. Musiałam stawić czoła rzeczywistości, kiedy pielęgniarka wypchnęła mnie za drzwi skrzydła szpitalnego. To było z jej strony okrutne posunięcie, jednak skończyły mi się jakiekolwiek argumenty i musiałam się poddać.
Jak na złość korytarze były zatłoczone, przez co szanse na spotkanie Scorpiusa w tłumie wzrosły. Musiałam jak najszybciej dojść do wieży Gryffindoru, założyć szatę i zniknąć na lekcjach. Za każdym razem, gdy zobaczyłam jakąś blond czuprynę uciekałam jak najszybciej nie zważając czy to chłopak czy dziewczyna. Przez mój pośpiech o mało nie stratowałam jakiejś pierwszoklasistki. Dziewczyna krzyczała na mnie, ale po chwili zamknęła się widząc, że ją ignoruję.
- Nie dość, że cię wczoraj nie było to jeszcze teraz dręczysz młodszych uczniów. Nie ładnie, Lily. - Za mną rozległ się głos Scorpiusa.
Stanęłam jak wyryta i zaczęłam ciężko oddychać. Oczy wirowały po całym korytarzu szukając miejsca do ucieczki. Szybko zdałam sobie sprawę, że jest to bezcelowe i odwróciłam się stronę chłopaka. Scor wyglądał na zmęczonego. Pod jego szarymi oczami widniały cienie, włosy miał nieuczesane, szata wyglądała jakby w życiu nie widziała żelazka. Jego wygląd zaniepokoił mnie bardziej, niż perspektywa rozmowy z nim. To stanowczo nie było w jego stylu. On zawsze dbał o swój wygląd.
- Możemy pogadać? - Spytał widząc moją niepewność.
Sztywno pokiwałam głową i ruszyłam za nim. Przez chwilę myślałam, że prowadzi mnie w stronę błoni i już miałam ochotę uciec, gdy ten nagle skręcił i szybko pokonał schody. Próbując nie zostać w tyle,weszłam na piętro po dwa schodki na raz.  Chłopak w końcu zatrzymał się przed pokojem życzeń. Przytrzymał przede mną drzwi, jednocześnie dając mi do zrozumienia, że chce żebym to ja wybrała scenerię.
 Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że jestem w kawiarni w Londynie, do której chodziłam często z Alice. Po chwili w pomieszczeniu pojawił się bar i wysokie krzesła z kremowymi poduszkami. Obrazy z lat sześćdziesiątych zapełniły ściany, a na drewnianych stolikach pojawiły się kwiaty. Wszystko zaczęło wyglądać identycznie jak w "Cream Cafe". Nawet w powietrzu czuć było zapach kawy. Nie patrząc na reakcję Scorpiusa, usiadłam za barkiem i poczekałam chwilę, aż na blacie pojawiła się moja ulubiona kawa. Upiłam łyka rozkoszując się jego smakiem. Chłopak spojrzał podejrzliwie na swój kubek, ale koniec końców napił się kawy.
- Nie wiem od czego zacząć. - Westchnął Ślizgon.
- To nie zaczynaj. - Odparłam gwałtownie. - Słuchaj, oboje wiemy, że to co się przedwczoraj stało było głupotą. Nie powinno się nigdy wydarzyć i przepraszam za to co zrobiłam. Ty jesteś z Astrid, ja spotykam się z Andrew i tak powinno zostać. Nigdy się nie dogadywaliśmy i nie sądzę, aby w najbliższym czasie miało się to zmienić. Po prostu zapomnijmy.
Unikając wzroku Scora wstałam i wyszłam z pokoju. 

9 komentarzy:

  1. Cieszę się że dodałaś rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorka, że tak późno, ale święta i po prostu nie miałam czasu :) Teraz jak będę w Dani mam zamiar napisać kilka na zapas xd

      Usuń
  2. Lily zaczyna mnie wkurzać!
    Świetne jak zwykle, czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham te opowiadania

    OdpowiedzUsuń
  4. O jeju *-* Strasznie mi się podobało! <3
    Zapraszam do siebie c;
    http://kuinawi-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne jak zwykle! ^^ Jeejuuu. <3 Czekam na więcej! ;D
    Tylko: literówki. -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od kilku mam betę, która będzie zajmować się sprawą literówek :)

      Usuń
  6. Haha, oczywiście czekam na next i mam nadzieję, że coś zrobisz w końcu z Lily i Scorem XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne jak zwykle <3 Już czytam co dalej. Sry, że tak późno czytam, ale chyba lepiej późno niż w cale ;)
    http://zapachstron.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń