Ostatnio
doszłam do wniosków, że blogi mojego autorstwa potrzebują zmian.
Zaczęłam od zmiany szablony, ten który widzicie wykonałam samodzielnie, a
skończyłam na analizie co było nie tak. Znalazłam masę błędów, których
bym teraz nie popełniła, jednak nie chce ich zmieniać, żeby potem nie
było błędów w fabule. Tak czy inaczej od następnego rozdziału akacja
ruszy, mam już plan i mam nadzieję, że wam się spodoba. Koniec
rozwlekania historii, przygotujcie się na nowe, długie i ciekawe
rozdziały, a tymczasem zapraszam do przeczytania małego wyprostowania w
związku z poprzednimi rozdziałami ;3
****Lily****
Rozejrzałam się po sklepie w poszukiwaniu bliźniaczek, które od bitych dwóch godzin szukały idealnych materiałów. W ich koszyku znalazły się wszystkie niezbędne materiały, jednak wciąż twierdziły, że im czegoś brakuje. Tata i Alice wyraźnie znudzeni zakupami postanowili pójść na lody, a ja zostałam, aby pilnować dziewczyn. One jako jedyne nie znały Londynu i gdyby wyszły ze sklepu, zgubiłyby się.
Dziewczyny stały przy półce pełnej prześwitujących tkanin i rozmawiały z jakimś mężczyzną. Pomyślałam, że to sprzedawca, który pomagał im przy wyborze innym materiałów, ale ten nie miał nigdzie przypinki z logiem sklepu. Zaniepokojona zbliżyłam się do współlokatorek mając w pogotowiu różdżkę. Ojciec powtarzał, że ostrożności nigdy za wiele.
Mężczyzna był mniej więcej w wieku mojego ojca, był wysoki i szeroki w barach, miał ciemne blond włosy i duże uszy. Delikwent przyglądał się dziewczynom z widocznym szokiem, mogłoby wydawać się, że chce coś powiedzieć, ale nie potrafił.
- Wszystko w porządku? - Spytałam bliźniaczek.
Początkowo zamierzałam zignorować mężczyznę, jednak nie wytrzymałam i spiorunowałam go wzrokiem.
- Nie jestem pewna. - Odpowiedziała Lucy.
- On patrzy się na nas tak od jakiś dobrych pięciu minut. - Dodała Ashly. - Za każdym razem jak się pytamy czego chce to nie odpowiada.
- Wiecie, że ja to słyszę? - Odezwał się w końcu mężczyzna.
- O proszę, w końcu przemówił. Czego chcesz?
- Wy jesteście Lucy i Ashly?
Dziewczyny niepewnie pokiwały głowami, jednocześnie spoglądając ukradkiem na siebie. Mężczyzna ciężko przełknął ślinę.
- Jestem Oliver Wood i jestem waszym ojcem.
Nareszcie :)
OdpowiedzUsuńhttp://ruby-wine.blogspot.com/ zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńW pierwszych dwóch zdaniach masz powtórzenie ("materiały").
OdpowiedzUsuńJa bym po prostu dała dziewczynom mapę Londynu, żeby się nie zgubiły... Ale jeśli Lily wolała ich pilnować to jej wybór :D
Oliver coś mało odważny był, skoro tyle czasu nie potrafił się odezwać ;)
http://nocturne.blog.pl/
Całą odwagę chłopak wykorzystał na zrobienie dzieci Pansy ;/
Usuń"Akacja ruszy" xDDDD Haha, przepraszam, ale ta literówka jest śmieszna :D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to bardzo fajny i interesujący zwrot akcji. :D
Czekam na ciąg dalszy :)
O bogowie ;o Mam nauczkę, żeby nie pisać wiecej na telefonie XD
Usuń