muzyka

piątek, 29 maja 2015

Rozdział 28 [Scorpius]

 Siedziałem na schodach prowadzących na błonie Hogwartu. Słońce świeciło jasno lekko rażąc mnie w oczy. Jak na początek zimy była to bardzo dziwna pogoda, rok temu o tej porze padał już śnieg. Z daleka zauważyłem Lily, szła razem z tym całym Andrew. Odkąd kilka dni temu wróciła z Londynu widuję ją wyłącznie z nim. Nie mam pojęcia czemu, ale cholernie mnie to drażni. Podniosłem się ze schodów przy okazji poprawiając mundurek.  Ruszyłem w stronę pary uczniów starając się zachować obojętny wyraz twarzy, zamierzałem minąć ich bez zbędnego witania się.
- Cześć - usłyszałem głos Lily.
Obróciłem się w jej stronę i również się przywitałem. Kilka tygodni temu Lily dała mi jasno do zrozumienia, że nie chce utrzymywać ze mną kontaktu i nie licząc prób, oboje się tego trzymaliśmy.
- Wszystko w porządku? - spytała melodyjnym głosem.
- W jak najlepszym - odparłem chłodno wkładając ręce do kieszeni.
- Dogodnie cię - Lily zwróciła się do Andrew, a ten odszedł piorunując mnie wzrokiem.
- Coś się stało? - tym razem to ja zadałem pytanie.
-  Musimy pogadać. Chodzi o to, że chcę poprosić Mcgonagal o zmianę partnera w tańcu.
- Przecież tłumaczyła, że to niemożliwe.
- Mam to gdzieś, Scor! Nie zamierzam spędzić pierwszego balu w życiu z chłopakiem, który nie jest w stanie się na mnie spojrzeć.
- Sama powiedziałaś, że będzie lepiej się unikać.
- Bo jest lepiej - odparła wahając się.
- Wcale, że nie. Rób co chcesz nie będę cię do niczego zmuszał.
Nie czekając na odpowiedź ruszyłem przed siebie. Zacisnąłem dłonie w pięści. Lily doprowadzała mnie do szaleństwa, nie ważne czy odzywała się do mnie, czy też miała mnie gdzieś. Miałem w głowie poważny mętlik, który przez nią poplątał się jeszcze bardziej. Usłyszałem kroki, Lily biegła za mną, ale nie zamierzałem się odwracać. Poczułem jej ciepłą dłoń na nadgarstku, powinienem się wyrwać, ale tego nie zrobiłem.
- Scor... - Zaczęła nie pewnie Lily.
- Co? - warknąłem trochę zbyt ostro.
- Ja... naprawdę nie wiem co mam robić.
- A myślisz, że mnie jest łatwo? - nie wytrzymałem, odwróciłem się i spojrzałem się bezpośrednio w jej orzechowe oczy. - Poprosiłaś, żebyśmy się nie kontaktowali. Okej, rozumiem nie chcesz mnie znać, ale czy możesz jeszcze bardziej tego nie utrudniać?
- Wcale niczego nie utrudniam - Lily wyparła się i skrzyżowała ręce na piersi.
Wziąłem głęboki wdech, nie potrafiłem być na nią zły. Nie byłem w stanie atakować jej słownie, choć to najczęściej robię, gdy ktoś ma inne zdanie, niż ja.
- Chcesz mi coś powiedzieć, Scorpiusie? - spytała z nadzieją w oczach.
- Nie. Nie mamy o czym rozmawiać.
Znowu zerwałem kontakt wzrokowy i odszedłem. Tym razem nie pobiegła z mną.
****************************
Jejku, nie mogę uwierzyć jak bardzo wyszłam z wprawy jeśli chodzi o pisanie. To przerażające. Mimo to mam nadzieję, że nie jest jakoś tragicznie i że wam się spodobało :)

3 komentarze: